Cześć!
Poprzednim razem ponarzekałyśmy na social media i ich
związki z zaburzeniami odżywiania. Na szczęście każda moneta ma dwie strony,
więc dziś trochę o tych pozytywnych stronach, czyli jak wykorzystać social
media jako sprzymierzeńców w walce z zaburzeniami odżywiania.
Zacznijmy na przykład od tego: w ostatnim czasie można
zauważyć, że całkiem sporo instagramowych „celebrytów”, ale i najzwyklejszych
dziewczyn, nie boi się pokazywać swojego ciała w pozach – powiedzmy – mniej
korzystnych. Na jednym zdjęciu idealnie płaski brzuch z zarysem mięśni, a na
drugim 3 wałeczki. Odstęp między zdjęciami – 10 sekund. Cel? Pokazanie, że
ciała, które widzimy na zdjęciach, często są „stuningowane” – a to światłem, a
to odpowiednią pozą, dobranym strojem (o wszelkich „spłaszczaczach” i
push-up’ach nawet nie wspominamy). To
jak ze zdjęciami do dokumentów – kwestia światła, kąta i nagle z całkiem ładnej
dziewczyny stajemy się kryminalistą z twarzą jak księżyc w pełni. Wprawne osoby
od razu zorientują się, że czasem uda na zdjęciu to zasługa odpowiedniego
zgięcia się w talii lub uniesienia nóg w górę. Dobrze, że coraz więcej osób
uświadamia to swoim obserwującym, dla których często są kimś w rodzaju guru.
Drugi przykład: konta recovery, ale te prawdziwe, a nie
jakieś podrabiańce. Takie, gdzie możemy się przekonać, że powrót do prawidłowej
masy ciała (i do życia) to nie tylko kanapki grubo posmarowane masłem, ale też
cały ogrom na nowo odkrywanych smaków. Takie, gdzie widać, że parę czy też
paręnaście dodatkowych kilogramów nie zaprowadzi nas prosto do otyłości. Jest
trochę kont, na których można poczytać też ciekawe przemyślenia, słowa
motywacji i znaleźć ogrom dowodów na to, że nie tylko można, ale i warto zacząć
walkę o samego siebie. Z takich bardziej popularnych, fajnymi przykładami są
np. Amalie Lee (zrobić link do http://www.instagram.com/amalielee/)
i Chiara (http://www.instagram.com/chiaravive/),
warto zajrzeć też do Jess (http://www.instagram.com/embracingjess/),
a jeśli chodzi o kogoś z naszego polskiego podwórka - do Roksany (http://www.instagram.com/rocksanka/).
Zaburzenia odżywiania to nie tylko problemy powiązane
stricte z jedzeniem i figurą, ale też samooceną, poczuciem własnej wartości,
depresją. Dlatego zamiast śledzić Kardashianki czy inne Jennerki, warto
popatrzeć na przykłady ludzi, którzy faktycznie są jakimś wzorcem i mogą nas
nauczyć czegoś więcej, niż jak dobrze wykonturować twarz.
Nie muszą to być gwiazdy (chociaż i tutaj mamy chociażby silne, piękne,
szczerze kobiety w osobie Emmy Watson czy Jennifer Lawrence). Zapewne i w
Waszym otoczeniu nie brakuje takich osób, które podziwiacie za pracowitość,
kreatywność, lojalność, poświęcenie, a nie za buty za miliony monet. Pozytywne
przykłady, które możemy podpatrywać, to już dobry punkt zaczepienia do małego
przewartościowania swojego kręcącego się wokół jedzenia świata.
Z zaburzeniami
odżywiania, można radzić sobie na różne sposoby, chyba nie ma idealnego,
ponieważ każdy z nas jest inny i potrzebuje innych bodzców, i inspiracji. Dla
jednych Internet stanie się źródłem czerpania motywacji do powrotu do zdrowia
poprzez wspomniane konta, blogi czy po prostu zdjęcia, a inni będą go unikać
jak ognia by nie natknąć się na „idealne” zdjęcia „idealnych” osób o
nieskazitelnych figurach, które jak wspomniałyśmy często wcale nie mają dużo
wspólnego z rzeczywistością. Potrzeba dużo silnej woli i według nas mocnej
psychiki, by nie dawać się złamać w wyidealizowanym świecie Internetu, jednak
całe szczęście, ze pojawiają się tam również jasne światełka w tunelu, które
pozwalają na inne spojrzenie na problem ED.
Jesteśmy bardzo
ciekawe co lub kto wam pomaga, gdy
dopada was chandra, kto was inspiruje? Może podsuniecie nam jakieś ciekawe
zródła, które mogą i nas zainspirować, a może przedstawicie swój punkt widzenia
dotyczący pozytywnych stron Internetu w radzeniu sobie z zaburzeniami
odżywiania?
Czekamy na wasze
komentarze i zabieramy się za kolejny wpis!